My Story
Jestem Ola, a fotografia jest moją pasją odkąd pamiętam.
Od 15-tu lat uczę się fotografować ludzi.
Od 15-tu lat uczę się fotografować ludzi.
Pomysł na rodzinne sesje powstał, jak 8 lat temu moja babcia dostała drugą diagnozę raka i wiedzieliśmy, że to taki rak, z którego nie wyjdzie. Nagle okazało się, że nie mamy z nią żadnego zdjęcia jako rodzina, bo babcia bardzo nie lubiła siebie na zdjęciach i całe życie unikała aparatu. Był czas, gdy pracowała zawodowo, ale jednak większość życia poświęciła rodzinie, dlatego chciałam uwiecznić tę spuściznę jej życia z nią poniekąd górującą nad dziećmi i wnukami - no i tak powstało nasze zdjęcie.
Czas spędzony z babcią w studiu był bezcenny. Weszła w to na 100% i obdarzyła mnie niesamowitym zaufaniem. Fotografowałam ją chyba ze 2h zanim naprawdę się wyluzowała i zaczęła wyglądać na zdjęciach naturalnie. Potwierdziło to moją teorię, że nie ma czegoś takiego jak fotogeniczność - każdy potrzebuje po prostu innej ilości czasu, by poczuć się swobodnie przed aparatem, a rolą fotografa jest mu w tym pomóc.
Czas spędzony z babcią w studiu był bezcenny. Weszła w to na 100% i obdarzyła mnie niesamowitym zaufaniem. Fotografowałam ją chyba ze 2h zanim naprawdę się wyluzowała i zaczęła wyglądać na zdjęciach naturalnie. Potwierdziło to moją teorię, że nie ma czegoś takiego jak fotogeniczność - każdy potrzebuje po prostu innej ilości czasu, by poczuć się swobodnie przed aparatem, a rolą fotografa jest mu w tym pomóc.
Gdy dziadkowie dostali swój wydruk, to był pierwszy raz, kiedy widziałam, żeby mój dziadek płakał i zdjęcie stało się bardzo ważna pamiątką dla całej rodziny, zwłaszcza teraz, gdy babci już z nami nie ma. Po latach doceniam wartość tej pamiątki coraz bardziej i chciałabym to dać innym, stąd pomysł, żeby robić to zawodowo